Żadna kompozycja uczyniona rękami ludzkimi nie odda tej głębi .Za to tak lubimy maj ,ależ to pachnący miesiąc...To nie tylko barwa i różnorodność , na skale doznań składa się leciutki powiew wiatru ,promienie słońca ,bzyczenie pszczoły ,rechot żaby ,śpiew ptaka ,plusk wody ...i mamy bezmiar szczęścia .W sobotę spędziłam w Ogrodzie niemal 8 godz.,w piątek prawie 2 w towarzystwie VI i gdybym mogła to dziś poszłabym znowu , zamieszkałabym w ogrodzie ,choć po tych 8 godzinach już świat wirował i wróciłam upojona do granic tak barwnymi krzewami jak i zapachami :konwalie , bzy ,azalie , piwonie i całe mnóstwo innych . Dokumentacja nijak ma się do oryginału bo brakuje przestrzeni i właśnie zapachu , ale takich jak ja co się łudzili , że aparat zatrzyma czas było więcej.Budynki zwykle stoją niewzruszenie a kwiat ...no cóż kwitnie zwykle dzień,dwa , tydzień i znika robiąc miejsce dla owocu ,dlatego ten pośpiech ,te emocje .
Nie załapałam się w tym roku na sasanki ,zostały te cudowne rozczochrańce ...też je kocham :)
i takie maleństwa ,subtelne ,nie narzucające się a jakie doskonałe ...
i maleńka pszczółka bardzo zajęta swoim zadaniem
i kolejne pole ulubionych
Zazdroszczę Ci tych chwil, bo coś się nie mogę zebrać, a bzy już się kończą. Cudne zdjęcia.
OdpowiedzUsuń