niedziela, 31 sierpnia 2014

Nasze "maluszki"

Rok zaraz minie jak Holly i Day zamieszkały w swoich nowych domkach .
Rozstania bywają trudne , ale świadomość że są otoczone miłością
 i dobrze im na świecie , jest jak balsam .
Miło było uczestniczyć w ich rozwoju przez prawie 3 miesiące. 
O Dayu jego Pani mówi Mój biały anioł , Holly po konflikcie z kotką rezydentką dogadały się i żyją zgodnie .
Miło popatrzeć . Holly podobna do Kolorki bardzo 
a Day był wielkim pieszczochem i takim został .
Zostały im też imiona przez nas nadane .Jak te kotki szybko stają się dorosłe ...Nie to co ludzkie dzieci .











piątek, 29 sierpnia 2014

Dwa oblicza

Kolorka (imię nadane przez Go.córeczkę Vinniczka ) zwana też przez nas Colą czasami Lorką jako jedyna dziewczyna z piątki rodzeństwa zawsze była inna .Od początku niedotykalska . Mimo naszych starań taka została . Głaskanie toleruje , ale wzięta na ręce miauczy jakby działa jej się straszna krzywda .Boi się obcych , gdy słyszy dzwonek , chowa się za kanapą , podczas gdy chłopaki pchają się do całowania i przytulania. Nie mam pojęcia dlaczego taka jest . Myślę , że jest bardzo wrażliwa , delikatna i bardzo ostrożna .To spowodowało , że została u nas chociaż i ona miała być adoptowana w 12 tygodniu . Czasami ma ochotę się przytulić wtedy tak śmiesznie wtula główkę i domaga się miziania .Tak naprawdę to ciągle szukam odpowiedniego domku dla Coli , tylko szukam bardzo teoretycznie , bo bardzo lubię jej towarzystwo .  To zabawowa kotka , byle blik słońca na ścianie budzi w niej łowcę. Skoro świt z pierwszymi promieniami słońca biegnie do pana by łapać zajączki puszczane przez jego zegarek. Kocha też zabawy laserkiem , ciągnie po domu smyczki i żaden , najmniejszy owad nie umknie jej uwadze . Dba o futerko , chociaż to lato spowodowało , że jest jej o połowę mniej . Lepiej ma bo Remik już dawno się poddał, czasami tylko łapy umyje, a ten bezmiar futra jest nie do opanowania . Gdyby jeszcze dał się czesać, ale nie , po co?
 Szczotka jest do gryzienia .
Nie będzie rady trzeba go będzie podgolić ...Tylko jak ?
 Bez znieczulenia ani rusz .Kajtek to jak widzi szczotkę sam biegnie się czesać.Tylko z Remiczkiem tak kłopot .Znajomi takiego narowistego persa golili u Veta raz do roku , zostawiając futerko, na głowie, łapkach i ogonku .Taki kotek -pudelek, ale to zawsze był taki stres dla niego, że kilka dni siedział obrażony na cały świat pod łóżkiem .Co tu zrobić z dredami Remika ? Kto wie?


  może w naszej Colince zakocha się KTOŚ










czwartek, 28 sierpnia 2014

Lato jednak trwa

Dziś od rana znów słoneczko nas rozpieszcza , cieszą się koty.Cieszę się i ja chociaż ze względu na pracę przy kompie nie  mogę wyjść w plener .
Ale za to namiętnie wyszukuję odpowiedzi  na nurtujące mnie pytania .
Pierwsze dotyczy schorzenia Pandorki .
Ma wrodzona wadę tęczówek ,weterynarz nie bardzo umiała mi odpowiedzieć co to za wada . Pandora w półmroku widzi dobrze , źrenice ma prawie okrągłe i duże , prawidłowo się rozszerzają , jednak gdy światła jest dużo jej oczy wyglądają dziwnie , jak oczy Kermita i wtedy nawet stan wody w miseczce sprawdza łapką , ma zeza chociaż nie zauważyłam by miała problem z oceną odległości Skacze i ląduje tam gdzie chce .W słońcu mruży oczy .
Doczytałam , że jest taka wada -Colobome polegająca na rozszczepieniu tęczówki , wtedy źrenica wygląda jakby miała nadlewki , jest nieregularna , jakby wylana . 
To by się zgadzało , gdy jeszcze jest rozszczepienie siatkówki , może być niedowidzenie , astygmatyzm . Na razie nie widzę by ten problem się nasilał , od kociaka jest tak samo .
Przed sterylką była kotką nieco drażliwą , często prychała . 
Po zabiegu jest kochaną , bardzo łagodną i milutką kicią , chociaż nie sypia z "człowiekami ".
Bardzo dba o swoje futerko i nie lubi gdy się ja zbytnio miętosi. 
To taka kociczka co wykłada się w malowniczej pozie i lubi zachowywać się jak Jej Królewska Mość.
 Lampy błyskowej nie lubi , chociaż ze spokojem daje się focić Została jako kociątko wykupiona z bardzo złych warunków na wsi , była brudna , cuchnęła gnojówką , pierwszy zabieg w domu to była kąpiel .
Z właściwym kotkom charakterkiem szybko ustawiła chłopaków. Była bardzo troskliwą mamą -1 miot (Rodzinka Miau) , niezwykłą babcią (Rodzinka Miau2) , no a teraz odpoczywa od hormonów i wygląda na szczęśliwą.
Pięknie od maluszka reaguje na imię .Nie jest wybredna , lubi zjeść A jej piękne futerko nie ma tendencji do kołtunienia .






                                            Colobome?

A druga nurtująca ale do sprawdzenia sprawa , to tajemnicza budowla , która wyrosła niedawno za moimi oknami .
Cóż to za kompleks , nie trafiłam w necie na informacje o tej inwestycji . Muszę się tam przejść i sprawdzić , chyba  że ktoś mnie oświeci .Okolica ul. Pasteura , koło Parku Szczytnickiego .  
               Kto wie ? Ręka do góry .
 Fotka robiona teleobiektywem .Tak na piechotę to dość daleko. 







środa, 27 sierpnia 2014

Ale zimno ...

Rozpieszczała nas pogoda tego lata ,ba nawet już momentami było zdecydowanie za ciepło ,
A dziś ledwie wstałam rzuciłam się do okien pozamykać  . 
Słabo też będzie z łapaniem luksów .
Koziołek zaczyna pobekiwać że wakacje już się kończą, 
Zacznie sie szkoła wczesne wstawanie ,
odrabianie zadań domowych i uczenie "niepotrzebnych" rzeczy .
W dodatku świat się skurczył i dzieciaki czytają jak to wygląda na zachodzie lub w krajach skandynawskich .
 I oburzenie ,że przyszło im w Polsce
 się urodzić i pytania , gdzie wolałabym mieszkać ? 
Czy nasz rząd zdaje sobie sprawę co zgotował młodemu pokoleniu ? Każdy rodzic wbija swoim pociechom ...ucz się języków, to twoja jedyna szansa by wyrwać się z tej beznadziei. Zostanie tu niedługo dwuwarstwowe społeczeństwo , Bardzo bogaci i bardzo ubodzy.
Tylko kogo będą doić prawnicy i lekarze? Nie tak miało być . Wiem... przynudzam
To przez to mgliste niebo i pod wpływem przemyśleń z życia wziętych . A Polska taka piękna i taka nasza ...
Szkoda , że nie możemy się tym cieszyć. Chociaż w sumie  dla  chcącego nic trudnego ...
-dziś będę się cieszyć tym , że w Biedronce spadła cena jabłek (wiemy dlaczego) i może w końcu taka cena 1.60 za kg
 jest właściwsza bo różni się od nie naszych 
pomarańczy czy bananów .
 Onegdaj jabłka kupowałam na kg ,przez ostatnie lata na sztuki 
albo wcale .
Ale mi się zebrało na biadolenie , idę zjeść jakie śniadanie (jajeczko będzie O.K .) 
No i czas na wykopaliska w kuwetach :) .
Miłego , owocnego (owocowego ) dnia .

Nawet nie mam w kolekcji zdjęcia jabłka  z Biedronki ,
trzeba sfocić bo zaraz zniknie :)

Nie ,Panorka nie jest owocożerna ,ona ma tylko słaby wzrok i przyszła sprawdzić z bliska co jest ważniejsze  od kuwet ...


          

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Gdy słonko się schowa za chmurki

Rano słońce zagląda nam w okna .Kocham to mieszkanie za to ,że nie muszę w internecie sprawdzać jaka jest pogoda.Około 7 już toniemy w słonecznym blasku.Szkoda , że tylko do południa . Potem słoneczko wędruje dalej by oświetlać płaszczyzny południowo-zachodnie . Jednak taka sytuacja bardzo mi się podoba.
Odpowiednia dawka luksów rano to prezent , który pozytywnie wpływa na cały dzień .
Dzisiaj też słoneczka nie brakowało . Towarzystwo jak zwykle domagało się wyjścia na balkon.
Nacieszą się widokiem za oknem. Z wysokości 7 piętra popatrzą na podwórkowe życie i dachowe gołębie .
Po 2 godzinach każdy idzie spać lub leniuchować w swoje ulubione miejsce .
Miejsca wprawdzie się zmieniają w zależności od nastroju .
Od twardej półki za telewizorem -tam sypia Pandora ,przez kocią budkę na drapaku -to miejsce Kolorki .W nocy nad głową mam Rolka a obok Kajtka . Remik nigdy ze mną nie śpi,
woli poduchę koło Koziołka .
Praktycznie do 18-tej mają cały pokój dla siebie i zwykle tam rządzą. Cisza , spokój nie do uwierzenia , że mieszka tu 5 kotów Dzisiaj jednak zapragnęły być blisko mnie i siebie . To przez zmianę pogody , zaczął padać deszczyk to co ma robić kot ? Kot wtedy śpi .
 Gdybym tak zechciała wyprostować na chwilę zbolałe plecy to niestety moje łoże zajęte...w całości .
Hmmm ....to jeszcze trochę posiedzę :)















czwartek, 21 sierpnia 2014

Kicia dobra na frustrację

Opadły emocje po wczorajszej wizycie u zakaźnika .
Miałam nadzieję ,że przynajmniej dostanę receptę na standardowe 1-miesięczne przeleczenie boreliozy . Zobaczyłabym czy poczuję się choć trochę lepiej . Pani doktor powiedziała , że mają pełne szpitale ludzi których nie mają czym leczyć z powodu lekooporności na wskutek nadużywania antybiotyków . 
Tiaaa zemsta natury . Coś w tym jest ,coraz więcej chorób co na nic nie idą . Może to i dobrze ,że jeszcze do nich nie dołączę( pacjentów mam na myśli )
 Antybiotyku nie widziałam jakieś 18 lat i żyję .
Pani doktor dała skierowanie na test ponowny Elisa jakby ten Western Blot z Synevo wydał jej się niewiarygodny . Człowiek buli prywatnie za badania , na które powinny iść pieniądze z Fuduszu a Służba Zdrowia nadal niezadowolona bo trzeba się trzymać procedur. Robić Elisę przy ponad 20 letniej infekcji to wyrzucenie pieniędzy ubezpieczonych , test jest tani ale niepotrzebny i zdaje egzamin tylko w "młodych " zakażeniach i to nie zawsze , bo jak mówią można monetą rzucić a efekt będzie lepszy . 
Cóż ,co ja mogę? mogę się tu powyzłaszczać a potem przytulić do kociaczków.
Lepsza terapia :)
Leczenie u zakaźników  to beton .
Ale przecież oni jako ludzie muszą wiedzieć jak pacjenci cierpią przecież siedzą w tym po uszy ,pracują w szpitalach .
Jak to godzą z etyką lekarską ? 
Zamierzam jako tako utrzymać borelie w ryzach za pomocą cytrusów = bioflawonoidów czy jak je zwał albo ziół .
Wlazło mi to dziadostwo w kręgosłup i tak sobie muszę żyć na ćwierć gwizdka . Jak długo ?


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Kot na "gigancie"

Nasze pieszczochy kochają nas bardzo ,a przynajmniej chcemy w to wierzyć ,że zależy im tak jak nam na nich .Dawno temu mąż przyniósł z pracy podrzutka ,młodego ,czarnego ok 4 mies kotka .Wtedy w domu były 2 psy ,obawiałam się czy aby uda się to towarzystwo ze sobą zaprzyjaźnić .Było nieźle ,kotek początkowo schował się za biurkiem ,kłaki nie fruwały .Maluch był cudownym bardzo mądrym i tatowym kociem .Ukrywaliśmy go dość długo przed teściową ,ona z kotami miała na bakier.Wszystko byłoby dobrze , Kocio nawet w ramionach na dwór nie dał się wyprowadzić,aż kiedyś gdy nasz pupil miał już z 5lat ,sąsiedzi z góry wyprowadzili się i zostawili Mopsika ,pręgusa rozrabiakę .Mopsik dawał sobie radę i mieszkał na podwórku ,może czekał na swoich niedobrych właścicieli.Przesiadywał też na naszym parapecie z zewnątrz i namawiał Morfika bo tak się zwał nasz czarnulek.Czasami jakaś miła karmicielka zasypała nasz parapet kocią karmą .Odtąd nasz pupilek zaczął kombinować ,jak tu zwiać do Mopsika .Jak nie wyszło oknem to wykombinował drzwi .Zaczajał się w korytarzu za rowerami i jak się wracało z późnego spacerku z psem ,ciemno było to on myk  do kumpla .Tak mu się udało kilka razy ,com się go czasami naszukała ,kilka razy wrócił sam. Potem odnajdywaliśmy go na bezpiecznym terytorium zakonnic -emerytek .Jedyny piękny ogród w okolicy .Kiedyś mąż wracał a pod domem Mopsik pręgusek ,był płochliwy ,nauczył się żyć na wolności ,mąż nawija do Mopsika ,Ej łobuzie gdzie uprowadziłeś naszego kota ? Zawołaj go!Tamten patrzy oczami jak spodki i myk pod garaże ,za chwilę wraca w towarzystwie naszego czarnuszka .Szok .
Po jednym takim wypadzie Morfik nie wrócił ,do dziś sobie wyrzucam że kot nie miał obroży z identyfikatorem .Początkowo miał ale kiedyś ją zerwał i tak zostało .Wyrzucam też sobie ,że może za krótko go szukaliśmy .Uznałam ,że był tak cudny (futro miał gęste i miękkie jak brytyjczyki),że ktoś go zatrzymał ,może zakonnice?Niewiele wtedy wiedziałam o szukaniu kota .
Mopsik sąsiadów nadal grasował po podwórku .
Teraz Morfik miałby z 11 lat .Zaglądam na stronę schroniska ,raz wydawało mi się ,że go widzę na obcym osiedlu ale ciemno było a w nocy wszystkie koty czarne .Mimo naszej kociej ,cudownej gromadki ,Mąż mówi takiego Kocia jak Morfik już nigdy nie będę miał .Fakt -uwielbiał spać na jego ubraniu i wdzięczny był ,że dał mu dom .Szkoda tylko ,że tak się skończyło ,a my się poddaliśmy .Po roku pojawił się Rolek i jest szefem w naszym domu .Wielki rudy kot nad koty .
Mam nadzieje ,że Kayron który zaginął na Bartoszowicach wkrótce się znajdzie .Jestem myślami i całym sercem z jego opiekunami .





Archiwalne zdjęcia Kocia Morfika 


Rolcio  siła spokoju 

sobota, 16 sierpnia 2014

Pierwsza kropelka

Wykończyłam już w życiu kilka blogów , albo one wykończyły mnie. Pierwszy z 8 lat temu ,bardzo osobisty , założony z entuzjazmem i prowadzony z pasją .Pełnił rolę psychoterapii zawierał sporo zdjęć i był trochę ckliwy .  Szkoda że na Onecie, prowadziłam go długo , aż wyczerpałam limit dostępnego miejsca, po pewnym czasie zniknął ,Onet go zaorał   ...było tam dużo zdjęć, których dzisiaj już nie posiadam , padły płyty a na twardy dysk wtedy nie zgrywałam . W.P. łaskawiej się obeszła bo kolejny blog ciągle jest dostępny . Po pewnej przerwie założyłam bloga , który jednak mi nie pasował , a może coś we mnie pękło i nie potrafiłam już przelewać myśli .W tym czasie zamieniłam też kompaktowego Canona na lustrzankę Olympusa i tu zaczęły się schody , bez tej lekkości focenia , bez uchylnego ekranu to przestało być takie intuicyjne .Ujęcia stały się poprawne ale nieciekawe .
Odechciało mi się nosić duży futerał ,odpalać maszynę ,zmieniać obiektyw . Kolejne dwa kocie fotoblogi są fajnym pamiętnikiem , albumem o dorastaniu kociaków i życiu naszej kociej gromadki. Teraz potrzebuje bloga do wszystkiego . Do wypłakania ,do wyzłoszczenia i do zachwytu chwilą . 
Łatwo poszło z tytułem ,zobaczymy jak będzie dalej .
Moje centrum dowodzenia płata mi figle ...są dni ,że robię tak wiele literówek, z takim wysiłkiem sklejam wyrazy , że pisanie nie ma sensu . Bardzo mnie to denerwuje . 
Nie muszę się już rozwijać ale zwijać jeszcze nie chcę.
Za ten stan obwiniam neuroboreliozę , która skutecznie zmienia moje życie , utrudnia funkcjonowanie i cieszenie się życiem .
Ale przecież nie jestem mazgajem .
Odbiorców proszę o wyrozumiałość .
Nie zawsze udaje mi się poprawnie budować zdania .
Dopada otępienie , brakuje słów .
Na przekór właśnie zakładam tego bloga .
Może jak będę walczyła z tymi dziurami w mózgu ,
ten proces nie będzie tak galopował .
Wymiękam w obliczu technicznych zawiłości , jeszcze niedawno cieszyło mnie 'rozgryzanie' programów i opcji .
Mam nadzieję , że poradzę sobie , tylko muszę poświęcić trochę czasu na poprawę tego co napisałam i zapisywać hasła do logowania wszak z  pamięcią bywa krucho.
Temat boreliozy i mojego wrednego samopoczucia będzie się tu przewijał , ale postaram się by nie był dominujący.
Przecież są jeszcze  KOTY  cudowne futrzaki
 i inne elementy składające się na moje życie.
Jest "Koziołek"moje największe wyzwanie i sens bytu.
Jest "Wodniczek" i "Bliźniaczek" moje największe przyjaciółki a zarazem córeczki  ,więc jest o kim myśleć i pisać .
Jest"Baran" i "Baranek" (ten starszy bardziej kłopotliwy ) też dodają kolorytu mojej egzystencji.To tyle , na początek wystarczy:)

                   Kajtek i Remik -ojciec i syn i mistrzyni drugiego planu Cola zwana Kolorką