Dziś od rana znów słoneczko nas rozpieszcza , cieszą się koty.Cieszę się i ja chociaż ze względu na pracę przy kompie nie mogę wyjść w plener .
Ale za to namiętnie wyszukuję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania .
Pierwsze dotyczy schorzenia Pandorki .
Ma wrodzona wadę tęczówek ,weterynarz nie bardzo umiała mi odpowiedzieć co to za wada . Pandora w półmroku widzi dobrze , źrenice ma prawie okrągłe i duże , prawidłowo się rozszerzają , jednak gdy światła jest dużo jej oczy wyglądają dziwnie , jak oczy Kermita i wtedy nawet stan wody w miseczce sprawdza łapką , ma zeza chociaż nie zauważyłam by miała problem z oceną odległości Skacze i ląduje tam gdzie chce .W słońcu mruży oczy .
Doczytałam , że jest taka wada -Colobome polegająca na rozszczepieniu tęczówki , wtedy źrenica wygląda jakby miała nadlewki , jest nieregularna , jakby wylana .
To by się zgadzało , gdy jeszcze jest rozszczepienie siatkówki , może być niedowidzenie , astygmatyzm . Na razie nie widzę by ten problem się nasilał , od kociaka jest tak samo .
Przed sterylką była kotką nieco drażliwą , często prychała .
Po zabiegu jest kochaną , bardzo łagodną i milutką kicią , chociaż nie sypia z "człowiekami ".
Bardzo dba o swoje futerko i nie lubi gdy się ja zbytnio miętosi.
To taka kociczka co wykłada się w malowniczej pozie i lubi zachowywać się jak Jej Królewska Mość.
Lampy błyskowej nie lubi , chociaż ze spokojem daje się focić Została jako kociątko wykupiona z bardzo złych warunków na wsi , była brudna , cuchnęła gnojówką , pierwszy zabieg w domu to była kąpiel .
Z właściwym kotkom charakterkiem szybko ustawiła chłopaków. Była bardzo troskliwą mamą -1 miot (Rodzinka Miau) , niezwykłą babcią (Rodzinka Miau2) , no a teraz odpoczywa od hormonów i wygląda na szczęśliwą.
Pięknie od maluszka reaguje na imię .Nie jest wybredna , lubi zjeść A jej piękne futerko nie ma tendencji do kołtunienia .
Colobome?
A druga nurtująca ale do sprawdzenia sprawa , to tajemnicza budowla , która wyrosła niedawno za moimi oknami .
Cóż to za kompleks , nie trafiłam w necie na informacje o tej inwestycji . Muszę się tam przejść i sprawdzić , chyba że ktoś mnie oświeci .Okolica ul. Pasteura , koło Parku Szczytnickiego .
Kto wie ? Ręka do góry .
Fotka robiona teleobiektywem .Tak na piechotę to dość daleko.
Nigdy o takiej chorobie nie słyszałam. A źrenice niesamowite.
OdpowiedzUsuńNa szczęście bardzo jej to nie przeszkadza ,ale jak będzie w przyszłości ? Zawsze będzie kochana ,nawet z tym jej zezikiem :) Obleciałam wkoło ,szukałam tych budowli i znów nie trafiłam 3raz .Słaba ta moja orientacja w terenie .Może to nowy gmach A.M ?
UsuńO! Cieszę się, że tu zajrzałam. Miło znowu Cię "widzieć". :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że chore te kocie oczy, bo kolor przepiękny.
Zapraszam na mój nowy blog. :) Kto i co, to może Ci Ewa2 wyjaśnić, bo nie ja mam Twojego adresu e-mailowego.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Może się zdziwisz ale wiem KTO :) Serdeczności .Kiedy się spotykamy we Wrocławiu?
OdpowiedzUsuńTo się cieszę. :)))
UsuńW tym roku to już będzie trudno, ale bardzo bym chciała się z Tobą spotkać. Może udałoby się też spotkać z innymi? Bo na razie udają się nam spotkania "w podgrupach". :) To trzeba spróbować w większej grupie. :)
Serdeczności :)
Może w maju znów uda nam się zorganizować .Oby do wiosny :)
OdpowiedzUsuńAle by fajnie było się znów spotkać w większej grupie. Teraz bym się nawet czuła bardziej "swoja", przez bloga.
OdpowiedzUsuńTrochę to jednak zmienia widzenie nawet samej siebie.
Albo w czerwcu. Maj będę miała nieco zajęty (m.in. Komunia córki :) Oby do wiosny, to z resztą damy radę. :)
OdpowiedzUsuńCzerwiec też jest super i pogoda pewniejsza :) Trzeba się spotkać .Nasza Kurka też będzie z nami .Uściski .
OdpowiedzUsuń