Jak widzicie lubię jeść,mój mąż też lubi jeść .Nie mieliśmy w tym roku okazji nazbierać grzybków .
Jedyne do suszenia kupiłam w pobliskim warzywniaku .A tu na tej naszej małej wycieczce ,wspinamy się dosyć stromo pod górkę ,patrzę ...prawdziwy -prawdziwek .Czeka na mnie .
Ale fart ,ja w życiu może ze 2 prawdziwki znalazłam .Tak sobie rósł ...
pod takim pomnikiem
a tak przestał rosnąć
potem znalazłam TO!
a wieczorem spotkały się na patelni ,w towarzystwie kilku podgrzybków
I to była uczta wszechczasów
jak mi czasami niewiele do szczęścia potrzeba ..:) To żółte to opieńka (bedłka ,łuszczak )zmienna.
Pychota -jadalne same kapelusze ,nóżki zbyt twarde -niejadalne .
W życiu bym nie przypuszczała, że TO żółte jest jadalne.
OdpowiedzUsuńRysiek chciał mnie otruć ,i ja się dałam ,ale mu się tym razem nie udało .O!
OdpowiedzUsuńMniam... cóż więcej pisać, pychota:)))
OdpowiedzUsuńAż bym chciała znów do lasu ..na zbiory
OdpowiedzUsuń